Dienstag, 15. Juli 2008

Rozmowa z dr. H. F. WÜNSCHE - pytanie pierwsze

CZYM JEST A CZYM NIE JEST „SPOŁECZNA GOSPODARKA RYNKOWA“.
MEANDRY INTERPRETACYJNE.
Rozmowa z dr HORSTEM FRIEDRICHEM WÜNSCHE – dyrektorem zarządzającym Fundacji im. Ludwiga Erharda.

Rozmawiają:
prof. ELZBIETA MACZYNSKA ( SGH, INE PAN, Prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego) i dr PIOTR PYSZ prof. Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Białymstoku, Fachhochschule für Wirtschaft und Technik w Vechta

Wprowadzenie.
Społeczna gospodarka rynkowa w Konstytucji RP
Społeczna gospodarka rynkowa jest dla Polski kategorią o znaczeniu fundamentalnym. Zgodnie, bowiem z art. 20 Konstytucji RP z 1997 r. –

„Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej”*.

Można byłoby zatem oczekiwać ,że bazująca na teorii ordoliberalnej koncepcja „społecznej gospodarki rynkowej” (SGR), wdrożona w praktyce w Niemczech Zachodnich przez Ludwiga Erharda jest w Polsce dobrze znana, rozpoznana i spopularyzowana. Tak jednak wcale nie jest. Roi się od błędów i nieporozumień w interpretacji samego pojęcia SGR., Nierzadko pojęcie to pojmowane bywa opacznie na wzór i podobieństwo socjalistycznej, redystrybucyjnej polityki socjalnej. Nawet w wydawnictwach encyklopedycznych jest definiowane błędnie, jako synonim interwencjonizmu państwowego. Utożsamiane jest przy tym z rozbudowaną opiekuńczością państwa i związanymi z tym dużymi wydatkami socjalnymi. Na błędne pojmowanie kategorii społeczna gospodarka rynkowa zwracał uwagę (chyba jako pierwszy), L. Balcerowicz, podkreślając, że brak jest zrozumienia skąd się ten termin wziął i co pierwotnie oznaczał „Słowo “społeczna” wywołuje /…/ emocjonalne przeświadczenie, że chodzi o typ gospodarki zasadniczo odmienny, a przez to lepszy niż wolnorynkowy kapitalizm./../. Wielu będzie prawdopodobnie upatrywać źródła tej wyższości w większej opiekuńczości państwa, wyrażającej się głównie w dużych wydatkach socjalnych”.**

Także w tekstach niektórych polityków i parlamentarzystów dostrzec można szereg nieporozumień na ten temat i nieprawidłowego pojmowania SGR,

Nieporozumienia interpretacyjne występują i utrzymują się, mimo że obecnie, społeczna gospodarka rynkowa ma w Polsce (choćby tylko od strony formalnej) specjalne, bo konstytucyjne znaczenie. Na domiar złego, ukazuje się stosunkowo niewiele publikacji na ten temat.

Natomiast w polityce gospodarczej zarówno poszczególnych krajów jak i UE nie brakuje błędów (np. znana sprawa spirali subwencji w rolnictwie i rosnąca, wymykająca się spod kontroli - władza i lobby korporacji ponadnarodowych) Czy błędów byłoby mniej, gdyby respektowane były zasady SGR? Czy się nie zestarzały, nie straciły aktualności, – bo przecież mnóstwo jest w gospodarce przykładów odchodzenia od ładu konkurencyjnego i przykładów przepisów chroniących prawa wielkich przedsiębiorstw, często kosztem mniejszych. Mnóstwo jest też dowodów i przejawów występowania kosztów zewnętrznych (externalities), które wynikają z nieskuteczności ochrony zasad konkurencji. Gdyby niektóre wielkie korporacje musiały pokryć wszystkie koszy zewnętrze i naprawić szkody, jakie wyrządzają np. środowisku naturalnemu – to w wielu przypadkach chyba musiałyby splajtować. Ale na razie koszty te ponoszą inni, To przecież typowe przejawy sprzeczności z ordoliberalną ideą odpowiedzialności.

W warunkach niebywałe dynamicznego rozwoju oraz wzrostu siły korporacji ponadnarodowych i towarzyszących temu patologii, idee SGR , brzmią wręcz jak memento dla współczesnego świata. – zwłaszcza euckenowskie ostrzeżenia dotyczące zagrożeń wynikających z kartelizacji gospodarki.

Dlatego tez postanowiliśmy przeprowadzić rozmowę na temat SGR z dr H. Wünsche – wybitym znawcą tej problematyki i bezpośrednim wieloletnim współpracownikiem L. Erharda, współtwórcy tego modelu. Dr H. Wünsche jest „chodzącą encyklopedią” SGR. Należy do niewielu już osób, które bliżej mogły poznać nie tylko L. Erharda , ale i Friedricha Augusta von Hayeka. Był asystentem F. A. v. Hayeka, a następnie w latach 1973 - 1977 sekretarzem naukowym Ludwiga Erharda.
Jest niestrudzonym badaczem ordoliberalizmu i popularyzatorem SGR, współorganizatorem i współtwórcą corocznie odbywających się we Vlotho (Niemcy) seminariów na ten temat dla naukowców z Polski .

1. Panie Dyrektorze, proponujemy rozpoczęcie naszej rozmowy od definicji pojęcia „społeczna gospodarka rynkowa’ (Soziale Marktwirtschaft). Wśród ekonomistów samo pojęcie SGR wywoływało i nadal wywołuje kontrowersje. Są tacy (do nich należy m.in. L Balcerowicz), którzy traktują bądź traktowali je jako wygodny dla potrzeb polityki gospodarczej Niemiec Zachodnich w okresie po II wojnie światowej pleonazm. F. A. v. Hayek krytykował je jako pojęcie z którego można „wyssać” – podobnie jak czyni to łasica np. z jajkiem – wszelką treść. Są też tacy, jak np. Milton Friedman, którzy traktowali je jako nieporozumienie. Czy Pan, jako bliski współpracownik L. Erharda o tym sądzi?. Jak i czy L. Erhard ustosunkowywał się do tego problemu? Czy w ogóle istniał dla niego problem zdefiniowania SGR?

Zgadzam się z Państwem. Rzeczywiście, pojecie „społeczna gospodarka rynkowa“ jest interpretowane bardzo różnie. Niestety nader rzadko jest rozumiane tak, jak je pojmował Ludwig Erhard. Także mnie samemu duże problemy sprawiają „fałszywi przyjaciele” Erharda. Spotykam ich często, trudno ich zresztą nie zauważyć. Są to na ogół osoby bardzo sympatyczne i w sposób bardzo sugestywny przekonujące o swoim poszanowania dla Erharda jako człowieka, naukowca i polityka. Twierdzą, że prawdziwie cenią wszystko to co Erhard głosił i czynił.
Jeśli jednak się z nimi rozmawia, zauważa się natychmiast, że w gruncie rzeczy niewiele wiedzą o Erhardzie i jego polityce oraz, że tak naprawdę nie interesują się tymi problemami głębiej. .
Uznają Erharda za człowieka wybitnego, godnego podziwu, ale tylko dlatego, że są przekonani, iż popierałby i czynił wszystko, co oni sami uznają i zawsze uznawali za słuszne.
Takim „zwolennikom” Erharda nie chodzi bynajmniej o samego Erharda i jego politykę, o społeczną gospodarkę rynkową, im chodzi o ich własne przekonania i poglądy. Interpretują społeczną gospodarkę rynkową tak jak im wygodnie. Niektórym z nich przymiotnik „społeczna” jawi się jako zbędny, toteż skreślają go. Inni z kolei uznają konieczność wyeksponowania tego słowa, stąd też podkreślają, że także Erhard nie posługiwał się przecież „gołym” terminem gospodarka rynkowa, przeciwnie słowo „społeczna” pisał z dużej litery.

Jeśli się jednak takim „przyjaciołom” Erharada kontrargumentuje, że Erhard może być jednak interpretowany inaczej, wcale na to nie zważają. Większość z nich odpowie, że Erhard musiał oczywiście brać pod uwagę względy polityczne. Nie mógł przecież w ówczesnych warunkach tak wprost, tak jasno, jak oni obecnie to czynią i mówią, informować o swoich zamiarach.
Ja traktuję taką argumentację jako absurdalną. Erhard bowiem nieustannie mówił wprost, co myśli i jakie są jego poglądy. Poza tym zostało to wyraźnie potwierdzone poprzez utworzenie przez Erharda w roku 1967 Fundacji Ludwiga Erharda oraz postawienie przed nią zadania walki z oportunizmem i konformizmem. Erhard chciał poprzez tę Fundację stworzyć instytucję, która tak wyraziście jak on sam to czynił, wskazywałaby, jak powinna być kształtowana polityka, gospodarka i nauka, aby na trwale zagwarantowana była wolność.

Obok takich „fałszywych przyjaciół“ jest też wiele osób, które nie mają pewności co do oceny Erharda. Z nimi jednak można przynajmniej dyskutować i wyjaśniać kontrowersyjne kwestie. Oni bowiem znają zasługi Erharda. Wiedzą, że mimo niesprzyjających okoliczności, potrafił wiele dokonać. Wskazują szczególnie na trwałe zrównoważenie budżetu państwa, wysokie tempo wzrostu PKB, na pełne zatrudnienie, stabilność cen i zadowolenie społeczeństwa. Wyrażają podziw, że Niemcy już krótko po zakończeniu II wojny światowej ponownie uzyskały pod względem potencjału przemysłowego przodującą w świecie pozycję. Jednakże obecna sytuacja jawi się tym osobom jako całkowicie odmienna niż ówczesna. Dlatego też twierdzą: Erhard działał prawidłowo - z godną podziwu rozwagą i odwagą cywilną. Ale w obecnej sytuacji musiałyby być jednak przyjęte inne rozwiązania.

W zasadzie podzielam ten pogląd. Ja także jestem przekonany, że dziś Erhard wprowadzałby inne rozwiązania aniżeli te, które przedsięwziął w latach 1940, 1950 i 1960–tych. Sadzę jednak zarazem, że podstawowe cele i określone fundamentalne zasady nie zmieniły się mimo, że w międzyczasie minęło już kilka dziesięcioleci. Erhard wiązałby chyba ze społeczną gospodarką rynkową (SGR) te same ideały co kiedyś. Kierowałby się tymi samymi motywami oraz prawdopodobnie tymi samymi względami i przekonaniami, które wyznawał wcześniej. Mówiąc krótko: w polityce Erharda odróżniam fundamentalne zasady od politycznego programu działania. Program musi być każdorazowo korygowany w dostosowaniu do istniejącej sytuacji i realizowanego zadań.

W ten sposób nawiązuję do drugiej części Państwa pytania, do pytania o erhardowską definicję SGR.
Szerokie spektrum rozmaitych interpretacji SGR, z którym dziś mamy do czynienia dowodzi, że Erhard nie był nigdy prawidłowo pojmowany. Jestem pewien, że tylko ten może interpretować SGR w sposób adekwatny do idei Erharda, kto szczegółowo zajmował się jego poglądami politycznymi. Erhard poprzez SGR rozwiązał kluczowy problem polityczny, z którym borykało się wielu naukowców i polityków, nie znajdując dostatecznie zadowalających rozwiązań.
Chodzi tu o problem, jak w wolnym społeczeństwie powinna być traktowana władza gospodarcza. Powszechnie uznaje się, że władza musi być z gospodarki wyłączona, ograniczona albo przynajmniej powinna podlegać kontroli, aby nie mogła być wykorzystywana ze szkodą dla innych. Stąd też, albo pojawiają się rozwiązania ukierunkowane na walkę o władzę, albo też konstruowane są systemy, w których władza i antywładza nawzajem się neutralizują. Dość powszechne są poglądy, że zadaniem państwa powinna być ochrona wolności jednostki i ograniczanie władzy do poziomu uzasadnionego z punktu widzenia idei sprawiedliwości i równości.

Erhard poprzez SGR ustanowił ład, w którym władza taka, jaką w rzeczywistości jest, została społecznie zaakceptowana. Jednocześnie została jednak zinstrumentalizowana,i to nie jako system redystrybucji dochodów lecz w formie określonego ładu gospodarczego. To właśnie ład gospodarczy - a nie dyskrecjonalne decyzje polityczne - stoi na straży tego, że korzyści z władzy ekonomicznej może osiągać tylko ten, kto tę władzę tak realizuje, tak z niej korzysta, aby przysparzała ona korzyści także innym.

Każdy może osiągać korzyści płynące z jego władzy gospodarczej. Niezbędne jest jedynie przeciwdziałanie temu, aby instrumenty władzy służyły wyłącznie dla osiągania bezpośrednich prywatnych korzyści. Żadna silna jednostka nie jest zobowiązana do świadczeń na rzecz innych. Ale jeżeli jednostka ta chce ze swej władzy uzyskiwać korzyści, może to czynić wyłącznie pod warunkiem, że przyniesie to korzyści także innym. W ten sposób wolność gospodarcza nabiera wymiaru społecznego. Erhard uznawał, że warunek ten może być spełniony, gdy każdy przedsiębiorca na dobre i złe będzie uzależniony od konsumentów, nabywców jego produktów. Dla żadnego producenta, i to niezależnie od jego pozycji na rynku, nie powinno być możliwe, aby absorbował on więcej siły nabywczej niż nabywcy jego produktów gotowi są dobrowolnie mu dać.
W czasie seminariów we Vlotho prezentowałem wiele tekstów Ludwiga Erharda, w których zostały rozwinięte i sprecyzowane główne jego idee. Przedstawiałem ich podłoże historyczne i jeden punktów wyjścia, który stanowiło dzieło Adama Smitha pt. „Teoria uczuć moralnych", .Oczywiście omawiałem i dyskutowałem także przysłowiowe „ślepe uliczki” w które weszli tak znakomici filozofowie jak Friedrich A. von Hayek i John Rawls.
Przy tej okazji pragnę podkreślić, jak bardzo mnie cieszy to, że wielu uczestników vlothowskich seminariów zrozumiało znaczenie społeczno-filozoficznych i społeczno - psychologicznych podstaw erhardowskiej koncepcji SGR i że podjęli oraz pogłębili tę problematykę w publikacjach. Mam wrażenie, że polscy nauczyciele akademiccy - po części na gruncie ich doświadczenia politycznego, częściowo zaś z powodu tradycji religijnej - mają szczególnie dobre wyczucie odnośnie fundamentalnych aspektów społeczno - moralnych. Ponadto te dyskusje były dla mnie bardzo ważne, bo wiele się z nich nauczyłem.

Wracając jednak do Państwa pytania: z punktu widzenia koncepcji ładu gospodarczego staje się jasne, ze SGR nie jest tożsama ani z gospodarką rynkową ani z lesseferyzmem. Ale SGR nie oznacza też dualizmu polityki gospodarczej i społecznej. Nie chodzi o to, aby regulować rynkowo- gospodarczą efektywność i korygować mechanizmy rynkowe pod kątem społeczno-politycznym. SGR oznacza natomiast, że ustrój gospodarki rynkowej nie jest wyłącznie kształtowany na czysto ekonomicznych podstawach, lecz także na gruncie społeczno-etycznym i społeczno - psychologicznym.


* KONSTYTUCJA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ z dnia 2 kwietnia 1997
** L. Balcerowicz Wolność i rozwój: ekonomia wolnego rynku"; Wydawnictwo Znak; Kraków, 1995 s. 294-306

Linki do tematu:
http://www.ludwig-erhard-stiftung.de/?seite=ludwig
http://www.antiquario.de/a_autoren/wu/Wuensche_Horst_Friedrich.html
http://www.antiquario.de/webcgi?START=A50&MITES=1&AU=W%FCnsche+Horst+Friedrich&DBN=AQUI&ZG_PORTAL=autor&WID=30573-1900698-41171_1

Keine Kommentare: